sobota, 25 czerwca 2011

Po Perle

Przepis dla śpieszących się.

 Curry No.5 na czesanym tagliatelle.


Składniki:

* główka czosnku meksykańskiego
* 2 puszki tuńczyka w oliwie (2x80g, RIOmare lub Mareblu)
* curry (Kamis) 
* 500ml gęstej śmietany 18% (Piątnica)
* kilka dużych liści bazylii i kilka młodych czubków
* makaron tagliatelle
* sól i pieprz (drobno mielone) 

Sposób przygotowania:

* Obierz i pokrój na plasterki czosnek. 
* Zagotuj wodę, osól ją .
* Wylej oliwę z tuńczyka na patelnię.
* Dodaj odrobinę soli.
* Wrzuć czosnek i zeszklij na małym ogniu.
* Dodaj tuńczyka.
* Ugotuj makaron. 
* Posyp curry.
* Wlej śmietanę.
* Dosypuj curry do momentu uzyskania ładnego, pistacjowego koloru.
* Ugnieć w dłoniach i porwij liście bazylii na duże kawałki, zamieszaj, odstaw z ognia.
* Odcedź makaron i wyjmuj go łyżką do makaronu, lub - lepiej widelcem, rozczesuj.
* Ułóż na białym talerzu, polej sosem i udekoruj czubkiem bazylii.

Pamiętaj, że ładny wygląd, to połowa dobrego smaku. 

poniedziałek, 20 czerwca 2011

ODPŁYŃ WŁASNĄ LIMUZYNĄ

Znów spakowany, znów podróż. Znów te same udręki.
A jak udręki, to czas sięgnąć po wspomagacze.
-Billy?
No wiesz.  Takie tam, wibratory i kulki wielkości orzecha włoskiego.
-Ale dlaczego Ty t...?
Wiesz, prawdopodobnie dlatego, że człowiek podświadomie dąży do emocjonalnego ekshibicjonizmu.
To musi być powód. Jedyny wyraźny. Też to robię. Właśnie teraz.

Bąki za drzwiami, czyli o Michale i Kocie.
Siedzę sobie elegancko, z dupą bezpośrednio, na fotelu, papierosa zapalam, palę. Jest ciepło, miło.
Nagle -co to? Bąki za drzwiami. A po chwili zachwyty. -Ty nawet bąki puszczasz uroczo.
UROCZO. BĄKI. Rozumiesz?
-A...
Wesz, może moje początki wyglądają inaczej i stąd ta złość na wciąż reklamujących się zakochanych, którzy w ciągu pierwszych randek doszukują się u siebie zalet? Na siłę, do przesady. A może to tylko brak początków? Nie mogę tego słuchać.
-Przecież już niedługo.
Wiem. Dlatego ciągle tu tkwię, z dupą bezpośrednio.

Tymczasem, jeśli chodzi o plany wyjazdowo -  wakacyjne, to powiem Ci, że jestem zaniepokojony. Podwójnie. Wiele razy już myślałem, że nie należy polegać na innych. Bo wszyscy mamy swoje sprawy i problemy, które stawiamy ponad problemy innych. Wiesz, 'każdy nosi swój krzyż'. Właściwie teraz było podobnie. Nie miałem planu B i to był Błąd. Teraz, to co innego. Zmieniam się z lwiątka w lwa. I tak mi dobrze. Więc jedni poznają miłość swojego życia, a ja się staję lwem. Ta druga sprawa nie jest już taka prosta i trudno tu o plan B. No chyba, żeby sprzedać wszystko, łącznie z sobą.
 -Ty myś...
Wiesz przecież, że myślałem. Bo to raz? Bo to ja tylko?
Generalnie sprawa wygląda tak, że należy sprzedać co się ma i zaryzykować. Później już tylko 'odpłynąć własną limuzyną', jak Meluzyna. Nie ważne, w którą ze stron.

***
Pora na kolejną porcję mikro-makro świata.

2.
* świeży owoc opuncji
* bułka z masłem jedzona na świeżym powietrzu
* smak papierosa nad ranem, już się upiwszy i nie wyspawszy
* smak ostatniego papierosa
* rosół mamy
* herbata Oolong
* i, lubię ten smak, gdy mam w ustach słowo fak!



Czy Billord ucieka z miejsca na miejsce?